Udziela się Amerykanom europejski nastrój. Niedawno pisałem o rozróbach, teraz przyszła pora na decyzje w stylu rządów Gregorio Jesúsa Gila. Wystarczyło siedem meczów bez zwycięstwa, jedno spotkanie na szczycie i w LA już nie rządzi duet Alexi Lalas - Ruud Gullit. Koncern AEG (wielokrotnie kojarzony przy okazji meczów Chelsea w Stanach; Anschutz Entertainment Group - zapamiętajcie tą nazwę, książkę o nich można napisać) podjął decyzję o zmianach na najwyższym szczeblu.
Tymczasowo funkcje szkoleniowca przejmie Cobi Jones, którego nikomu przedstawiać nie trzeba. Oprócz gaży (tutaj rządzi David Beckham), rekordzista rekordzistów MLS. Bogata kariera, duże doświadczenie. Zobaczymy jak zacznie, a rywala ma na początek naprawdę trudnego - Chivas USA. Ale to dopiero w czwartek.
Króciutko trwał romans Gullita z amerykańską piłką. Jego kalifornijski domek już można kupić, bowiem na rynku był dostępny od kilkunastu dni. A więc coś wisiało w powietrzu wcześniej. Szkoda, bowiem byłem przekonany, iż przygoda Holendra z MLS będzie dłuższa. Pozwoli mu odbudować reputację i wprowadzić termin "sexy football" ponownie do piłkarskiego slangu. Po niespełna roku Gullit odchodzi, na długo przekreślając swoje menadżerskie szanse powrotu przez duże "p". To było już 12 lat temu, jak tak obiecująco zaczął przygodę z trenerką na Stamford Bridge! Co ciekawe, Kenny Cooper walnie przyczynił się do zwolnienia szkoleniowca LA Galaxy. Może nadeszła już pora napisać kilka słów o tym napastniku?
Bardziej oficjalnie o kłopotach w LA napisałem dla iGola, choć termin "masakra" pojawił się już wcześniej w amerykańskim Internecie.
Bardziej oficjalnie o kłopotach w LA napisałem dla iGola, choć termin "masakra" pojawił się już wcześniej w amerykańskim Internecie.
No comments:
Post a Comment