28 Jul 2009

Kto faktycznie odkrył Ibrahimovicia?

Dopiero dziś doszły mnie dziś słuchy, iż winą za dynamiczny rozwój kariery Zlatana Ibrahimovicia obarczono Leo Beenhakkera. Odkrywcze stwierdzenie, zważywszy iż ową plotkę można było przeczytać na Wikipedii od dłuższego czasu. Otóż śpieszę wyjaśnić sytuację, uspokoić zaniepokojonego Holendra i ostatecznie wziąć winę na siebie.

Otóż w sezonie 1999/2000, będąc menadżerem Chelsea FC, udało mi się skupić nastoletniego Szweda (a może bośniackiego Chorwata/chorwackiego Bośniaka?) do podpisania kontraktu z londyńskim klubem. Napastnik spisywał się wyśmienicie. W parze z Gianfranco Zolą strzelał aż miło przez pięć sezonów, dopóki save gry w Championship Managerze się nie zepsuł ;-)

A tak na poważnie, dekadę temu wiele się zmieniło w świecie piłkarskiego scoutingu. Choć Internet w popularnej świadomości dopiero raczkował, seria gier Championship Managera otworzyła nowy wymiar dla piłkarskich fanów. Chwała dla ekipy researcherów i ich mozolnej pracy, choć zdarzały się wypadki, jak choćby niejaki Marcin Harasimowicz z Gwardii Warszawa, de facto dziennikarz Życia Warszawy. Abstrahując: właśnie go zgooglowałem i wyskoczył mi arcyciekawy artykuł z Rzeczpospolitej, z którego wynika, że przeprowadził się do LA. Prawda to?

Nie jestem pewien jak to wygląda w obecnych czasach z grami pokroju FM-a, bowiem jakiś czas temu straciłem z nimi czynny kontakt. Z pewnością rozwinęły się natomiast całe strony internetowe i siatki scoutingowe, jak choćby globalna IMScouting czy ScoutingPro z polskiego podwórka. Dlatego cała ta otoczka z pisaniem, że Beenhakker odkrył Ibrahimovicia jest dla mnie śmiesznym napędzaniem serwisów newsowych przez ludzi, którzy sami nic nie wymyślili.

Z nieco innej bajki, w piątek i niedzielę byłem na Wembley Cup. Jak tylko opublikuję wszystkie materiały na iGolu, wrzucę odpowiednią notkę z linkami. Muszę przyznać, iż powoli przestawiam się na angielską formę wywiadów, gdzie wypowiedzi są wymieszane z dawką informacji. Forma przyzwyczajenia, bowiem jako samouk sztuki dziennikarskiej o teoretycznych aspektach pisania wiem raczej niewiele. Całe szczęście, że porady można znaleźć w Sieci. Czy model się sprawdzi, zobaczymy. Właśnie pracuję nad rozmową z Eidurem Gudjohnsenem, jutro powinna się ukazać na iGolu. Czekam na Wasze opinie.

W niedokończonej pogoni za Ibrahimoviciem i wiadomościami o nim, za niecałe dwa tygodnie lecę na pięć miesięcy do Malmö, aby dowiedzieć się więcej o jego rodzimym mieście, dzielnicy Rosengård oraz problemach etnicznych, z jakimi ten region Szwecji musi sobie radzić. Szczerze wierzę, iż w okolicach Bożego Narodzenia będę mniej więcej rozumiał, co mówi w tym wywiadzie z 2000 roku.

17 Jul 2009

Śmierć szacunku

Jeżeli Brytyjczycy powinni być z czegoś dumni, ja proponuję im BBC. To, jak British Broadcasting Corporation wywiązuje się ze swojej misji, uważam za wzorowe.

Najwyższej jakości materiały, zawsze przygotowane z pełnym profesjonalizmem. Nawet, jeżeli miałyby opowiadać o faunie i florze w domowym ogródku. Od radia, przez telewizję, po nowoczesne technologie związane z Internetem - BBC niczym Gwiazda Północy wskazuje kierunek dla konkurencji. Co ciekawe, często wynika to z czytania potrzeb odbiorców. Czytania, jak by powiedzieli w szkole, ze zrozumieniem.

Nie tak dawno jako przedstawiciel międzynarodowych na mojej uczelni, dostałem e-mailem zaproszenie na spotkanie z przedstawicielami światowej sekcji BBC. Ot, chcieli się dowiedzieć, czy prezentowane informację są klarowne, zrozumiałe dla zagranicznych odbiorców oraz jak lepiej można do nich dotrzeć, aby efektywnie spełniać globalną misję BBC. Taka filozofia robi wrażenie.

Naturalnie, jak każde ogromne przedsięwzięcie, BBC nie każdemu musi się podobać i zdarzają się rysy na szkle - choćby niedawna debata o finansach pochłanianych przez Korporację, jej dyrektorów oraz największe gwiazdy. Inna sprawa, bez stronniczej cenzury można przeczytać o tym choćby na stronie brytyjskiego nadawcy. BBC, jako medium publiczne, otwarcie publikuje także negatywne informacje na swój temat. Specjalne programy zajmują się opiniami odbiorców, także tych bardzo krytycznych. Jeżeli coś się nie podoba, dany producent/dziennikarz musi wytłumaczyć, dlaczego podjął takie, a nie inne, decyzje przygotowując konkretny materiał.

Ciężko mi jednak sobie wyobrazić, aby Korporacja otrzymała wiele skarg na wyemitowaną wczoraj pierwszą część dokumentu „Death of Respect”. John Ware, znany ze śledczego programu „Panorama”, w bardzo klarowny sposób prezentuje dlaczego we współczesnym świecie upadają zasady moralne. Aby równie doskonale przedstawić wszystkie argumenty Ware'a, musiałbym krok po kroku streścić cały program. Proszę mi więc wybaczyć, iż owy problem bardzo zgeneralizuję.

Autorzy programu cofnęli się do lat 60., zmian kulturowych oraz początku mediów komercyjnych. [Abstrahując: na tym etapie, skojarzył mi się króciutki dokument (dosłownie 6 minut) Adama Curtisa - geniusza w opowiadaniu o współczesnym świecie, który także pracuje dla BBC.] Nic odkrywczego, można by początkowo powiedzieć. Faktycznie, każda generacja powtarza, że „za moich czasów było lepiej”, dlatego ekipa Ware'a zdecydowała się skupić nie na absolutnych liczbach, ale ich jakości. Dlatego głównego argumentu nie oparto ani na spadającej od 1972 roku liczbie małżeństwo ani na rosnącej od tego momentu liczbie ludzi umierających samotnie. Ponadto, autorzy potrafili zachować zdrowy dystans do Kościoła, choć ciężko jest ocenić „śmierć szacunku” bez analizy zeświecczenia społeczeństwa.
Jednym z licznych argumentów Ware'a jest narzucenie stylu życia klasy średniej na robotniczą. Media zaczęły tworzyć szczęśliwy świat celebrities, w którym każdy ma szansę na pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. One bowiem, choćby zarabiane wedle filozofii pecunia non olet, dają klucz do „telewizyjnego” życia. Tym samym, propagowane są liberalne wartości wzbogacania się jako celu samego w sobie. Kiedy wszystko ma swoją cenę mierzoną w danej walucie, zanika potrzeba sąsiedzkiej pomocy. Chwilowa chociaż imitacja życia z seriali [Telewizja Aspiracyjna – polecam swoją drogą] przeważa w generalnej świadomości nad klasycznymi wartościami utożsamianymi z rolą religii w społeczeństwie: tak protestanckim, katolickim, jak i choćby muzułmańskim. Zagadnienie więc jest ogóle i globalne. Zjawisko pauperyzacji i wyobcowania społeczeństwa rozprzestrzenia się podobnie jak najpopularniejsze filmy: z USA oraz Zachodniej Europy na wschód oraz południe. Myśl może nie odkrywcza, ale warta kolejnego powtórzenia.

Ekipa BBC spędziła tydzień w Bibliotece Narodowej w Londynie analizując w jaki sposób „Daily Telegraph” opisywało zbrodnie współcześnie oraz te popełnione w latach 60. Owe badania wykazały, iż teraźniejsi przestępcy częściej kierują się bezmyślną głupotą oraz czystą agresją (jeżeli w ogóle można się tym kierować). Ponadto, wiele pospolitych kradzieży popełnianych jest pod wpływem impulsu, chęci wzbogacenia się szybko i dorównaniu innym w statusie społecznym. Konsumeryzacja społeczeństwa jednych zachęciła do częstszych zakupów, innych - do częstszych włamań do domów sąsiadów.
Oglądając dokument Ware'a, nie mogłem odgonić od siebie jednej myśli. W Wielkiej Brytanii cywilizacyjny regres można kontrolować poprzez niesamowicie rozwiniętą sieć kamer przemysłowych (CCTV) oraz policję, która cieszy się względnym szacunkiem w społeczeństwie. Co się jednak stanie, kiedy podobne zjawiska na dobre dotrą do społeczeństwa, którego nie będzie można tak łatwo kontrolować?

BBC: „Death of Respect”
Część druga (zarazem ostatnia) będzie wyemitowana na BBC Two w czwartek 23 lipca o 23.20 GMT. Część pierwszą można obejrzeć do końca lipca na BBC iPlayerze.

Nieco bardziej krytycznie, o filmie można także przeczytać na blogu Telegraph.

Nie zdarza się, aby do napisania notki zainspirował mnie film dokumentalny. Także tym razem chodzi bardziej o pretekst, aby przebudzić blog po dwumiesięcznej przerwie.