19 Aug 2008

Wengerowska hipokryzja

Ta notka mogła powstać już dwa tygodnie temu, ale dałem menadżerowi Arsenalu szansę. Szansę zachowania się z klasą i uderzenia się w piersi. Nie skorzystał, więc mogę pisać.

Arsène Wenger widzi tylko jedną rzeczywistość, w której Arsenal jest zawsze dobrym bohaterem, a każdy inny przeciwnik - złym. Przykładów można mnożyć, ale jeden szczególnie mnie irytuje, bowiem chodzi o zdrowie innych ludzi oraz odbieranie im możliwości wykonywania zawodu piłkarza. Brutalne wejścia oraz kontuzje.

W niedzielę 11 sierpnia 2002 roku Arsenal grał z Liverpoolem o pierwszą po zmianie nazwy Tarczę Wspólnoty. Już w piątej minucie ostrym wślizgiem Patricka Vieirę z murawą zrównał Steven Gerrard. "Kanonierzy" mecz ostatecznie wygrali, ale złość na pomocnika Liverpoolu Wengerowi po ostatnim gwizdku sędziego nie minęła:
"Bezmyślny rzeźnik! Mógł złamać nogę Patrickowi! Powinien dostać czerwoną kartkę!
Jest 25 lutego 2007 roku i znowu jesteśmy w Cardiff. Tym razem rywalem Arsenalu w finale Pucharu Ligi jest Chelsea. Kapitan "the Blues" John Terry nurkuje po piłkę, ale kopniakiem w głowę powstrzymuje go Abou Diaby. Terry traci przytomność, choć wielu ludzi straciłoby życie. Przez ponad pięć minut trwa akcja ratunkowa na boisku. W miejsce defensora Chelsea musi wejść Mikel John Obi. W dogrywce na nigeryjskiego pomocnika rzuca się Kolo Touré. Zaczyna się wielka bijatyka, w której nie brakuje bezwzględnych uderzeń i ciosów. Wylatuje dwóch Kanonierów i jeden Niebieski. Co na to Wenger:
"To nagle wybuchło. To było dziwne, ponieważ nie odzwierciedla jakości meczu. Nie jestem pewien czy sędzia wyrzucił właściwych piłkarzy, ale cóż. Kolo jest zazwyczaj bardzo spokojny, ale został pociągnięty w dół, a piłkę odkopnięto. Następnym razem musimy zachować zimną krew i więcej nerwów. Jestem dumny z występu mojego zespołu.
Zespoły spotykają się przeciwko sobie na Emiratach, w grudniu 2007 roku. Arsenal przeważa, ale nie może przejść dowodzonej przez Johna Terry'ego obrony. Kiedy kapitan Chelsea chce spokojnie rozprowadzić piłkę pod swoim polem karnym, wślizgiem wyprostowaną nogą atakuje go Emmanuel Eboué. Nawet nie mierzył w piłkę. Terry próbuje grać dalej, ale ból po złamaniu kości śródstopia jest zbyt silny. Na boisko wchodzi Tal Ben-Haim, którego kilkanaście minut później ośmiesza William Gallas i strzela zwycięską bramkę. Wenger:
"To nie był zamierzony faul mający na celu wyeliminowanie Terry'ego.
Minął rok i na murawie St. Andrew's zwija się Eduardo da Silva. Spóźniony Martin Taylor wszedł prostą nogą w napastnika Arsenalu. Nieobyty z Premier League i pełnym walki o każdą piłkę angielskim futbolem zawodnik nie zdążył uciec. Widząc otwarte złamanie, brazylijski Chorwat zemdlał i siedem minut minęło, zanim gra została wznowiona. W swoim stylu, plując jadem i nienawiścią, tak oto rzekł francuski menadżer po meczu grzebiącym mistrzowskie szanse:
"Ten gość nie powinien już więcej grać w piłkę! To się sprowadza do pomysłu, iż chcąc zatrzymać Arsenal musisz ich kopać, i taka historia w końcu musiała się zdarzyć. Zbyt wiele razy piłkarze nie są karani za brutalne wślizgi. To jest nie do zaakceptowania. Jeżeli to ma być futbol, lepiej to przerwać.
Minęło zaledwie pół roku od tamtego wydarzenia, więc jest ono w pamięci nadal świeże. 3 sierpnia Arsenal podejmował Real Madryt w towarzyskim Emirates Cup. Słynący już z ostrej gry Diaby wchodzi w Wesley'a Sneijdera dwoma nogami. Choć to mecz towarzyski, Francuz chce się upewnić, iż skutecznie przerwie akcję "Królewskich". Ścina Holendra jedną nogą, drugą wykręca mu nogę. Sneijder jest znoszony z boiska na noszach z poważnie uszkodzonym kolanem i łzami w oczach. Najwcześniej wróci na boisko pod koniec listopada.

Wenger wydarzenia nie komentuje. Nie skomentował do dziś, choć codziennie śledzę wszystkie informacje wypływające z obozu "Kanonierów". Po meczu wypowiedział się nawet o Garethcie Barry’m. Za głupotę swojego piłkarza w meczu towarzyskim można było po prostu przeprosić. Ale wówczas straciłby już swoją hipokryzję. Wengerowską hipokryzję.

A teraz "najlepsza" historia. Znajdźcie pięć różnic między atakiem Taylora na Eduardo, a wślizgiem Diaby’ego w Grétara Steinssona.
Więcej możecie poczytać w tej notce oraz tym artykule Daily Mail.

Następnym razem pisząc o Arsenalu spróbuje zdjąć niektórym klapki z oczu i wyjaśnić, jaki jest prawdziwy powód braku poważnych transferów do klubu z północy Londynu i dlaczego po tym sezonie "Kanonierzy" nie zameldują się w pierwszej czwórce.

2 comments:

Anonymous said...

obserwuję prace wengera od lat i polityka transferowa francuza nie jest jakimś zaskoczeniem. facet od lat nie wydaje zbyt dużo na wzmocnienia, więc z zainteresowaniem czekam na twój zapowiedziany artykuł. uważam jednak, że nie ma co doszukiwać się sensacji w małej aktywności arsenalu na rynku przed nowym sezonem. oprócz stylu pracy francuza nie zapominajmy, że arsenal spłaca budowę stadionu. a że będą w pierwszej 4, tego jestem pewny.

zapraszam do siebie i pozdrawiam
http://podpoprzeczke.blox.pl/2008/08/Ruszyla-najlepsza-liga-swiata.html

Anonymous said...

Biorąc pod uwagę jak wysokie są ceny karnetów i biletów na Arsenal w tym sezonie (konkretnie - są najdroższe!) stadion spłaca się sam.

Poza tym tu nie chodzi też o to jakich transferów dokonuje Wenger - po tych latach jakby nie było porażek, dalsze uparte prowadzenie takiej polityki oznacza po prostu ograniczenie. Bez wątpienia Wenger jest dobrym szkoleniowcem ale te wszelkie bariery nie pozowlą mu na to by przeskoczył na poziom wyżej.