18 Sept 2008

Spacerkiem od Siedmiu Sióstr

Coś mnie tknęło i zamiast dodatkowo wziąć pociąg Overground, zdecydowałem się na długi spacer po północnym Londynie. Stacja metra Seven Sisters to miejsce kultowe, z którego niejedna przygoda fanów Spurs się zaczęła.

Wyszedłszy na poziom ulicy odniosłem wrażenie, że jestem na Rynku Głównym w Krakowie, a nie w Anglii. Koszulki Wisły, wszędzie butelki po polskim piwie i latające w powietrzu jak owady w Amazonii przekleństwa. Tak, musiałem być w Polsce.

Ruszyłem szybkim krokiem w górę ulicy. Mijając fanów londyńskiej drużyny słyszałem tylko urywki ich rozmów. O słabym starcie w Premiership, o Berbatowie, a czasami zwykłe konwersacje jak minął dzień. Typowe rozmówki około meczowe. Uderzające było zderzenie z rozmowami Polaków. "Podniesiesz na Angoli rękę, już uciekają (śmiech)", "Trzeba im pokazać już teraz na ulicy jak się kibicuje!", et cetera. Mijając stację kolejową White Hart Lane odetchnąłem. To właśnie tutaj miałem wysiąść z Overgroundu, aby szybciej znaleźć się stadionie. Za Chiny!

Okazało się, że była to także stacja docelowa dla największej grupy fanów Wisły. Policja zamknęła całą ulicę i zdecydowała się wstrzymać pochód krakowskich kibiców. - Jak długo będą tam jeszcze stać? - zapytałem policjanta. -Jakieś 20 minut, może dłużej - odparł przedstawiciel w służbie Jej Królewskiej Mości. Uff, mi się udało.

I jeszcze anegdotka z salonu prasowego. Narzeka dziennikarz the Guardiana: Moje życie jest ciężkie. A może to kara za jakieś grzechy? Idę na konferencję prasową i z takiego czegoś muszę zrobić poprawne językowo zdania dla gazety. Myślisz, że to łatwo?

10 comments:

Anonymous said...

Rozumiem jednak, że przeżyłeś. Ramos po angielsku komiczny; rano puszczał go już Mirror

Anonymous said...

Aha, nie jesteś z Krakowa. Nie mówi się "Stary Rynek" :-)

Anonymous said...

Oj Robert, dobrze wiedziałeś czego się spodziewać po polskich kibicach! Przecież jeśli angielscy jadą na wyjazd to jest to samo - przeklinanie, chlanie etc.;] Przypomnij sobie jak nas prawie oblali w Cardiff piwem kibice liverpoolu!

Polskie kibicowanie przechodzi przez pewien etap, który anglicy (na szczęście) mają za sobą i pewnie w ciągu kilku lat to się skończy. Co dopiero mają powiedziec austriacy po dzisiejszym meczu Austrii Wiedeń z Lechem? Nie dość że całą drugą połowę obrzucali inwektywami polaków (znam na tyle niemiecki by co nieco wyciągnąć z krzyków tych imbecyli), obrzucali petardami i zapalniczkami kotorowskiego.. Całe to polskie skandowanie na WHL (czy jak mówi szpakowski: Łard Hard Lajn), przeklinanie to po prostu dla polaków to samo co dla anglików którzy również mają swoje obraźliwe hasła często pojawiające się na trybunach. Nie usprawiedliwiam ale też nie radze przesadzać (to z przekleństwami na stadionie to a propos innego tekstu o meczu, też blogowego);]

Robert Blaszczak said...

Z tym rynkiem to od początku mi nie pasowało. Sprawdziłem, poprawiłem, biję się w pierś - "główny" ;-)
Tak, wiedziałem czego się spodziewać po polskich kibicach, z tym, że:
a) poza stadionem częstokroć zachowywała się jak bydło (generalizuję, nie wszyscy wszak), łącznie z ćwierćmózgami po meczu, którzy chodząc po ulicach pólnocnego Londynu oraz metra szukali wszędzie dymów;
b) na stadionie - totalna kultura z jednym, ale klasycznym wyjątkiem (coś o PZPN-ie). Aż angielscy dziennikarze pytali się mnie jak oni tak potrafią cały mecz śpiewać ;-)
Post-match notka coming up.

Anonymous said...
This comment has been removed by a blog administrator.
Anonymous said...
This comment has been removed by a blog administrator.
Anonymous said...

Przeczytałem Pana artykuł z ciekawością aby poznać podgląd osoby mieszkającej w Londynie. Jednak tu pewne rozczarowanie: sam mieszkałem (studiowałem późnij pracowałem) trochę poza granicami Polski i smuci mnie że tacy ludzie jak Pan wypisują podobne bzdury jak "...Wyszedłszy na poziom ulicy odniosłem wrażenie, że jestem na Rynku Głównym w Krakowie, a nie w Anglii. Koszulki Wisły, wszędzie butelki po polskim piwie i latające w powietrzu jak owady w Amazonii przekleństwa. Tak, musiałem być w Polsce..." rozumiem że dawno(lub nigdny) w Krakowie Pan nie był bo tu jest: 1)brak koszulek wisły na rynku, 2)brak butelek po piwie na ulcy 3) przekleństwa są ale po angielsku bo cała hołota z angli od pewnego czasu przyjeżdza.
Smutno mi że polacy za granicą (nie wszyscy) tak nas w Polsce opisują ale cóż kompleksy trudno jest wykorzenić. Zazwyczaj przodują w tym osoby z małych miast (wsi) którzy zobaczyli kawałek (kawałeczek) świata i myślą ze już wszystko wiedzą. Jest to smutne.
Więc radziłbym następnym razem przemyśleć zanim zasiądzie sie przed klawiaturą i spojrzeć na sprawę z każdej strony.
Z doświadczenia wiem że dobrym sposobem na to jest zasada 1 rok pracy (nie na zmywaku ale w firmach na odpowiednich stanowiskach aby móc obracać sie wśród ludzi wykształconych/ ustatkowanych) w jednym kraju a następnie wybór tego najlepszego miejsca. Wówczas człowiek nabywa odświadczenia oraz rezerwy z jaką obserwuje sie otaczający nas świat i wtedy zauważyć można (lub nie) że Polacy mają naprawdę wiele zalet i docenić ich za to.
PS. oczywiście nie przeczę że wśród kibiców znalazły się osoby zachowujące się jak Pan opisał jednak jestem kibicem Wisły, Krakusem, jeżdze na mecze wraz z żoną i zachowuję się kulturalnie.

Robert Blaszczak said...

Przykro mi, ale ja stawiam dla rodaków standardy wyżej. Oczekuję od nich więcej, postawy za którą mogę być dumny, a nie się wstydzić. Tym niemniej rozumiem oburzenie dot. Rynku Głównego. Może jakbym napisał "podkrakowskiej wsi" zabrzmiałoby lepiej. Choć i także tam mogłoby nastąpić przekłamanie - w Polsce generalnie nie nosi się koszulek piłkarskich z obawy o bezpieczeństwo. Kraków jako miasto sobie chwalę i relatywnie często do niego wracam - piękne miejsce, o którym zawsze ciepło się wypowiadam w rozmowie ze znajomymi.
Nie znam tak dużo osób z małych miast/wsi jak Pan, więc ciężko mi generalizować jak się wypowiadają.
I choć możemy świat postrzegać inaczej, dziękuję, że zechciał Pan te kilka minut spędzić i okrasić je komentarze. Pozdrawiam!

Anonymous said...
This comment has been removed by a blog administrator.
Anonymous said...
This comment has been removed by a blog administrator.