3 Jan 2009

Big Fail Scolari

Scolari musi natychmiast odejść!

Znowu mecz z Manchesterem United na wyjeździe. José Mourinho nie dostał szansy poprowadzić zespołu Chelsea na Old Trafford w minionym sezonie, choć rozpacz fanów z powodu odejścia Portugalczyka de facto trwa do dziś. Zastąpił go Avraham Grant i w debiucie przegrał 0:2. Teraz się modlę, aby losy JM jak najszybciej podzielił Luiz Felipe Scolari, tudzież dzisiaj przechrzczony na angielskiej wikipedii na Big Fail Scolariego.

"I'm a coach, not a manager!

Tak powiedział wczoraj spokojnym głosem menadżer [sic!] Chelsea, zapytany przez dziennikarzy o transfer Wayne'a Bridge'a do Manchesteru City. Kwestie finansowe Brazylijczyk chce zostawić innym przy Fulham Road. Czym więc zajmuje się ów trener? Może przygotowywaniem zespołu w ośrodku treningowym? Jeżeli tak, powinien wziąć na siebie odpowiedzialność za bramki, które Chelsea traci po stałych fragmentach gry w tym sezonie. Coś nie do pomyślenia za czasów ani Claudio Ranieriego, ani Mourinho, nawet rzadziej spotykane za rządów jakby się wydawało najsłabszego ze słabych - Granta.


Zespół, który jest 54 lokaty poniżej Chelsea w ligowej drabince, strzela bramkę po stałym fragmencie gry na Stamford Bridge, z taką samą łatwością, z jaką uczynił to dwukrotnie w minionych derbach SW6 Clint Dempsey. Znowu w samej końcówce. Ktoś ponownie nie odrobił pracy domowej.

Nie męczyłem Was, Drodzy Czytelnicy, moimi żalami i smutkami związanymi z brakiem młodzieży w kadrze Chelsea w obecnym sezonie. Skwapliwie robił to Michał Zachodny, dlatego nie pierwszy i nie ostatni raz zachęcam do odwiedzenia jego bloga. Co z tego, że niemal wszyscy wielcy w Barclays Premier League dają szansę gry dla nastolatków, aby ich talenty rozkwitły? Może w Chelsea mają widzimisię, aby grać weteranami? Wszak AC Milan od kilku sezonów głęboko wierzy w taką filozofię. Po co przy stanie 3:0 wprowadzać Scotta Sinclaira czy Miroslava Stocha, jeżeli na szansę pokazania się czekają Paulo Ferreira czy Juliano Belletti? Młodym dajmy szansę pokazać się, kiedy jest tragicznie źle i zespół "goni" wynik przeciwko Liverpoolowi czy Arsenalowi.


Zatrudniając starego menadżera, pardone! trenera, włodarze Chelsea dali sygnał, iż kwestia wprowadzenia do zespołu młodych piłkarzy jest drugoplanowa. Od Scolariego oczekiwali natychmiastowego sukcesu. Co otrzymali?

  • odpadnięcie z Pucharu Ligi po żenującej porażce u siebie przeciwko Burnley
  • kompromitujące przeczołganie się przez fazę grupową Ligi Mistrzów
  • ligowo: dwie domowe porażki z Liverpoolem oraz Arsenalem, beznadziejną formę u siebie oraz rekord zwycięstw na wyjeździe młócąc słabych rywali
  • wizja powtórki meczu przeciwko anonimowego Southend w Pucharze Anglii

Byłem przerażony, kiedy w Chelsea rządził Grant, ale to co robi Scolari przeszło ludzkie pojęcie. Ubiegły sezon był do wygrania na wszystkich frontach, i choć się nie udało, to niemal wszędzie dotarliśmy do mety. Brazylijczyk nawet tego nie gwarantuje i jak nikt w mojej Chelsea'owskiej świadomości zasługuje na piosenkę trybun "you don't know what you are doing".


Już w listopadzie spodziewałem się, że Scolari może nie doczekać na SW6 Bożego Narodzenia. Choć udało mu się zameldować jako menadżer (tak Felipe nazywa się rola, za którą dostajesz sześć milionów rocznie) w Nowym Roku, trzymam kciuki za trzeźwość umysłu zarządu Chelsea. Runda rewanżowa jest dla Chelsea znacznie cięższa, z wyjazdami na Old Trafford, Anfield Road, Villa Park, Emirates czy White Hart Lane, by nie wspomnieć o pucharowej fazie Ligi Mistrzów. Im szybciej wygonią Brazylijczyka ze Stamford Bridge, tym więcej da się uratować. Może i uniknąć też kilku kompromitacji.

No comments: