9 Dec 2008

Legendy odchodzą godnie

Taki psikus historii. Jeszcze kilka miesięcy temu pozycja Roy'a Keane'a wydawała się niepodważalna. Teraz Irlandczyka w Sunderlandzie już nie ma. Podobno decyzję o odejściu wysłał prezesowi Niallowi Quinnowi smsem, ale nie na to chciałbym położyć nacisk.

Na tydzień przed meczem z Manchesterem United, Roy Keane podobno całkowicie się zagubił. Wyglądało, jakby:
a) na pokładzie łodzi podwodnej "Czarne Koty" padła komenda "pełne zanurzenie".
b) samolot Sunderland zaczął ostro pikować.
Menadżer wiedział, że albo odejdzie sam, albo zwolni go najbliższa porażka. I to jaka porażka! Na Old Trafford, przeciwko sir Aleksowi! Odszedł. Czy wróci? Debatują na ten temat.
O ironio, już w najbliższą niedzielę w niedaleką, ale jakże emocjonalną, podróż uda się Gianfranco Zola. A może nie? West Ham objął kurs "degradacja", który do tej pory charakteryzował dokonania Tottenhamu Hotspur pod wodzą Juande Ramosa. Co ciekawe, to "Koguty" wbiły dziś wieczorem kolejny gwóźdź do tego przedstawienia, wygrywając na Upton Park 2:0. Zola jest świadom, że porażka na Stamford Bridge będzie prawdopodobnie kosztować go pracę. Ile dla małego magika znaczy Chelsea et vice versa nie muszę pisać.

Keane umknął upokarzającej porażce przed tysiącami fanów, którzy go kochali. Jaką decyzję w ciągu następnych kilku dni podejmie Zola?

Jutro jadę na mecz z Cluj (nadal nie wiem, jak się poprawnie to wymawia), a w niedzielę będę na derbach z "Młotami". W międzyczasie mam dwa egzaminy i jak tylko się z nimi uwinę, dodam kolejny wpis do mojego meczownika, o potyczce z Rumunami właśnie.

3 comments:

Anonymous said...

Z całym szacunkiem dla mojego idola Zoli, ale jednak nie jest on jeszcze gotowy do samodzielnego prowadzenia zespołu Premiership. Praca z młodzieżową reprezentacją Włoch (z resztą niesamodzielna, bo wraz z Casiraghim) to za mało by poradzić sobie w klubie dodatkowo borykanego dużymi problemami finansowymi. Jeżeli stanie się to o czym tutaj piszesz tj. jego dymisja po (mam nadzieję) przegranym meczu na Stamford Bridge w mojej opinii paradoksalnie wpłynie to korzystnie na grę Młotów, bo schedę po Włochu winien objąć był asystent w Chelsea, Steve Clarke. Zobaczymy jaka będzie decyzja władz z Upton Park, jednak jedno jest pewne i to w zasadzie już co najmniej od września: WHU czeka długa i mozolna droga do utrzymania się w tym sezonie w najwyższej klasie rozgrywek.

PS. Juande Ramos, który poniżył w tym sezonie Tottenham wraca do Primera Division, jako zbawca... Realu Madryt. Posunięcie dość ryzykowne ze strony władz Królewskich, jednak gorzej chyba już być nie może, a przed porażką w sobotnich Gran Derby nie uchroni ich nic

Bajki said...

cluj = kluż

Robert Blaszczak said...

no właśnie te Cluj...
wiele osób mówi "klusz"
Anglicy ze swoją gracją do wymowy obcojęzycznych wyrazów też coś stworzyli...
Confussing :)