Aż sam się sobie dziwię, że nie udało mi się wrzucić notki o moim spotkaniu z polskim bramkarzem Arsenalu wcześniej, de facto nie powinienem był z tym tyle czekać!
Zaczęło się niewinnie, kiedy wysłałem akredytację na mecz Pucharu Ligi Arsenal - Sheffield United. Gospodarze pewnie wygrali 6:0, a Łukasz Fabiański zaliczył kolejny pewny występ z opaską kapitana. Udało się zamienić kilka słów po meczu, ale byłem świadom, iż rozmowa mogłaby być znacznie dłuższa i bardziej interesująca. Na propozycję wywiadu odpowiedź dostałem mailem kilka dni później od rzecznik prasowej „Kanonierow”. Zaproponowany termin, 14 listopada wydawał się być odległy, i choć przystałem na niego i zapisałem w kalendarzu, na długo zapomniałem.
Ośrodek treningowy Arsenalu jest bardzo sprytnie ukryty w sennym hrabstwie Hertford, nieopodal miasta Saint Albans. Zwykła droga lokalna, zabudowana po jednej stronie piętrowymi domkami mieszkalnymi. Kilka kręcących się po okolicy chavsow, przystanek autobusowy tylko w jedna stronę, pole... Summa summarum, nic specjalnego, gdyby tuż obok nie było kilku boisk treningowych, potężnej hali oraz kilka budynków odnowy biologicznej, odpraw taktycznych i kontaktu z prasą. Wszystko pod znakiem Arsenal Football Club, około 40 minut jazdy samochodem od Emirates Stadium.
Ośrodek prosty, bardzo funkcyjny i profesjonalny.
Piątkowa sesja treningowa przed meczem z Aston Villą się przeciągała. Arsène Wenger przyznał później, ze to szalenie ważna potyczka dla jego zespołu, jakże więc zawiedziony musiał być z jej ostatecznego rozstrzygnięcia. Dziennikarze zadawali standardowe przedmeczowe pytania, kilku naciskało na komentarze o młodych piłkarzach i ich szans gry w Premier League. Warto tutaj nadmienić, ze francuski menadżer Arsenalu podkreślił kilka raz osobę Fabiańskiego, jego wielki talent i perspektywiczny przebieg kariery.
Na spotkanie Łukasz przyszedł ubrany bardzo modnie i zarazem młodzieżowo. Widać było, że obraca się w kręgu piłkarzy Premier League, którzy cenią sobie, i stać ich, na elegancka prezencje. Dużo słyszałem od angielskich żurnalistów o przyjaznym i dojrzałym charakterze Fabiańskiego, który emanuje wręcz profesjonalizmem. Pozostaje mi tylko podpisać się pod tymi słowami. Wiedział, co mówić, jak odpowiadać na pytania, odnosił się bardzo grzecznie. Nie znam jego rodziny, ale a priori zakładam, ze jest z tzw. „dobrego domu”.
Pod koniec naszej rozmowy ośmieliłem się zadać kilka prywatnych pytań o to gdzie mieszka, jakie ma plany na przyszłość oraz relacje z rodzicami mieszkając w Anglii. Łukasz nakreślił wyraźna granicę między jego pracą a życiem prywatnym, choć na kilka z moim pytań i tak odpowiedział. Postanowiłem uszanować jego dobre chęci i nie publikowałem wszystkiego, co zostało powiedziane. Co ciekawe, podobnie jak Michael Ballack, Fabiański powiedział, ze koszty życia w Londynie są za wysokie nawet z perspektywy gracza klubu Premier League i cieszy się z możliwości mieszkania nieopodal ośrodka treningowego. Chwała mu za to, jest daleko od stołecznych rozrywek.
Rozmowę zakończyliśmy po 40 minutach. Celowo nawet nie pytałem o grę w reprezentacji i rywalizacji z Borucem, bowiem byłem świadom, ze dziennikarze relacjonujący mecze kadry tym tematem się zajmują. Nie zawiodłem się ;-)
Wszystkich zainteresowanych moim wywiadem zapraszam:
P.S. Minione nocy miałem sen. Ktoś do mnie zadzwonił by powiedzieć, że Wenger został zwolniony. Było mi smutno.
PS2. Wpis numer 100 na tym blogu. Dziękuję serdecznie za odwiedziny (statystyki nie kłamią ;p) oraz komentarze. To inspiruje. Happy days!
1 comment:
Wywiad naprawdę ciekawy. Gratulacje!
Post a Comment