17 Oct 2009

Na kadrze i po kadrze

W ostatnim opublikowanym tutaj poście bardzo psioczyłem, że mecze międzynarodowe to nie jest moja pasja. Te kilkanaście dni bez klubowego grania zazwyczaj pozwalały mi odpocząć od futbolu i skupić się na innych zainteresowaniach. Nie tym razem jednak.

Prawdopodobnie do granic moich możliwości wykorzystałem październikowy "international break". Dwa mecze, sporo wywiadów i jeszcze felieton o polskiej piłki - jak wierzę, wszystko z innej niż zazwyczaj perspektywy. Dlaczego tak uważam?

Na mecze pokroju Dania-Szwecja czy Dania-Węgry idzie się zazwyczaj dla przyjemności oglądania futbolu samego w sobie. Spostrzeżenia taktyczne, pogłębianie wiedzy o konkretnych piłkarzach, socjologiczne obserwowanie zachowań na trybunach, zdobywanie doświadczenia - podsumowałbym to w tych czterech punktach, choć można to szerzej rozbudować.

Dlatego też Nickolasa Bendtnera wypytywałem o pozycję na boisku, a z Erwinem Koemanem dłużej podyskutowaliśmy o przedmeczowych założeniach, zanim rozmowę zacząłem właściwie rejestrować na dyktafonie. Byłem również zaskoczony, jak dobrze radzą sobie Węgrzy za granicą, mimo że rzadko są bohaterami pierwszych stron. W samej rozmowie z holenderskich szkoleniowcem próbowałem także uchwycić myśli, które mogłoby być wspólne dla zagranicznych selekcjonerów narodowych drużyn.'

Co mnie zaskoczyło? Dywan, róże, świeczki oraz galeria obrazów na korytarzu pod główną trybuną Parken. Nijak pasowało to do facetów popijających piwo w przerwie meczu. O ile jednak w Anglii nie można pić alkoholu na trybunach, w Skandynawii tradycją jest by pić piwo oglądając mecz. Albo na odwrót. I nawet głośne incydenty (link) nie są w stanie powstrzymać tych nordyckich przyzwyczajeń. Inna sprawa, że tych niewielu stewardów na stadionie zdawało się i tak niczym nie przejmować.
Odgrywając w środę duński hymn na telebimach zostały wyświetlone jego słowa - jakby ktoś zapomniał. Zastanawiające. Na sobotnim meczu ze Szwedami nie skorzystano jednak z tej usługi. Mogło tak też być, ponieważ Szwedzi i Duńczycy wygwizdali narodowe hymny rywali przed meczem i hałas był taki, że nikt nie zwróciłby uwagi, jeżeli ktoś pomylił te czy inne słowo.

Zastanawiające również było, kiedy przed środowym meczem na trybunę weszli kucharze pracujący w jednej restauracji. Zapalili papierosy i dyskutowali sobie o czymś. Widok niespotykany na Wyspach. A kilka metrów dalej jeden z kibiców podrywał będącą na przerwie kelnerkę. Wydawała się być zainteresowaną.

Również ciekawe było przeprowadzanie samych wywiadów. Zanim Daniel Agger odpowiedział na pierwsze pytanie, spojrzał przenikliwie i spytał z jakiej jestem gazety. "Na pewno nie jesteś z The Sun ani żadnego innego tabloidu?" Upewniwszy się, mogliśmy zacząć rozmawiać. A jego mina, kiedy spytałem o szanse Liverpoolu na mistrzostwo Anglii - bezcenne.

Choć jestem generalnie zadowolony z akredytacji na obu meczach, do pełni szczęśćia zabrakło wywiadów z Simonem Kjærem (doznał kontuzji przed środowym meczem) oraz Balázsem Dzsudzsákem z PSV. Węgier notuje imponujące występy w Eredivisie, a w sobotę w pojedynkę mógł pokonać Portugalię. Kiedy już szykowałem się do rozmowy z nim, autokar z drużyną narodową musiał odjeżdżać.

Polecam mój wywiad z Erwinem Koemanem, starszym bratem słynniejszego Ronalda. Holender w rozmowie "na wyłączność" mówił o Zoltánie Gerze, czego raczej nigdzie innej na świecie nie znajdziecie. Na Parken pojawiło się jedynie trzech węgierskich dziennikarzy, ale nie wyrażali ochoty na dłuższą rozmowę z selekcjonerem. Duńczycy byli skupieni na swoich, więc skwapliwie z okazji skorzystałem.

Dwa słowa o polskiej piłce. Uważam, że relacje z Parken to "inna perspektywa", bowiem publikacje tego typu rzadko się ukazują na Wisłą, a polscy dziennikarze nie są zazwyczaj oddelegowani na takie spotkania. "Inna perspektywą" jest też mój felieton o PZPN-ie oraz negatywnych emocjach, które wobec niego narastają. Prezentując w krótki sposób wpływ Janusza Atlasa, Michała Szadkowskiego, Antoniego Piechniczka oraz samych kibiców na polską piłkę, pozwoliłem sobie oskarżyć wszystkich o kompromitację. Zachęcam do komentarzy na ten temat pod tekstem na iGol.pl.

A teraz już garść linków:
Dania jedzie do RPA (link)
Zakłócona feta w Kopenhadze. Passa przerwana (link)
Asy reprezentacji Danii dla iGol.pl (link)
Koeman: Gera w kadrze nie zagra (link)
Wszyscy się kompromitujecie (link)

3 comments:

Anonymous said...

Ekskluzywny wywiad... Przeciez to false friend!

Świetny blog, dlaczego ostatnio mało postów? Ciągle czeka w RSSach, namawiam do pracy w imieniu fanów bloga ;)
Up the Blues!

Unknown said...

Etymologicznie 'ekskluzywny' może być 'wyłącznym, elitarnym' (z fran.), choć faktycznie znaczenie w języku polskim odbiega od tego w angielskim.

Robert Blaszczak said...

Ha! Błąd, już poprawiam 'false frienda' :)