2 Aug 2009

Bostock i Gudjohnsen

Muszę przyznać, iż jestem zadowolony. Rzadko to mi się zdarza, więc należy napisać.

Tydzień temu byłem na Wembley Cup. Pierwsza edycja turnieju i, jak napisał wówczas "the Gurdian", być może ostatnia. Zawody de facto o nic. Ot twór, aby zwrócić choć trochę niebotyczne koszta budowy nowego domu dla angielskiego futbolu. Plus Barcelona grająca trzecim składem. To tak sceptycznie komentując.

Tym niemniej, pracując razem z Bratem udało się na czas publikować meczowe relacje, a także zdobyć kilka wywiadów. Dokładne linki i alternatywny opis można znaleźć pod tym linkiem.

Ja szerzej chciałbym zarekomendować dwa wywiady, z których jestem wyjątkowo zadowolony.

Eidur Gudjohnsen to jeden z moich ulubieńców od samego początku jego przygody z Chelsea. Nawet jego odejście do Barcelony nie zmieniło mojego stosunku do zawodnika, któremu zawsze będę życzył samych sukcesów oraz najwyższych laurów. Tym bardziej cieszyłem się z rozmowy z nim. Byłby totalny "exclusive", ale kilku dziennikarzy złamało etykę zawodową i wsadziło swoje mikrofony zagrywając słowa Islandczyka, który zatrzymał się do rozmowy ze mną. Dlatego niektóre jego wypowiedzi można było znaleźć także w innych źródłach. Swoją drogą, czy AS Info nigdy nie podaje źródeł, choć kopiują z zagranicznych serwisów?

Gudjohnsen dla iGola: Bez pośpiechu

Drugiego wywiadu już mi nikt kraść nie chciał. Ale bardziej dlatego, iż niewielu nie-angielskich dziennikarzy wiedziało z kim rozmawiam. A ci angielscy do talentu Johna Bostocka podchodzą spokojnie. Podobno jest zbyt ułożony, aby coś osiągnąć. Ja uważam inaczej dlatego chętnie z nim rozmawiałem. Jest to niezwykle ciekawa osobowość, o której już wiele czytałem przy okazji transferu do Tottenhamu. Mam nadzieję, iż mój materiał o nim Was przekona.

John Bostock dla iGola: Jestem młody, więc nie wybrzydzam

Wczoraj (sobota) byłem w Reading na meczu miejscowych z Chelsea. I muszę przyznać, z bólem, iż nie wierzyłem, że damy radę wyrównać. Nawet kiedy Salomon Kalou wyrównał, nie dawałem szans na drugą bramkę. Fajnie się miło zaskoczyć!

Opisałbym spotkanie i jego otoczkę szerzej, ale lada moment rozpoczyna się mecz Atletico Madryt z PSG i naprawdę dziwnie byłoby spóźnić się na spotkanie będąc na stadionie. Nie mogę się doczekać zobaczyć w akcji moich ulubieńców: Peguy'ego Luyindulę, Mateji Keżmana, Kuna Aguero oraz Jose Antonio Reyesa. Relację z całej imprezy wrzucę później na iGola.

Póki co, w ramach mojego amatorskiego skautingu, rekomenduję gracza the Royals, Scotta Daviesa. Urodzony w Aylesbury irlandzki pomocnik świetnie zagrał wczoraj przeciwko Chelsea. Imponował techniką, pewnością siebie, brawurą oraz rozprowadzaniem ataków Reading. Będę bacznie obserwował rozwój kariery tego 21-latka, który do tej pory występował jedynie w lokalnych klubach.

3 comments:

rj said...

znam tego davisa

podstawowy zawodnik w moim mistrzowskim składzie aldershot town w fifie 09 ;-)

arczi said...

Swietny blog. Czyta sie bardzo milo. Ale o uwaga o "etyce zawodowej" zabila mnie i moich znajomych... :) Wiecej pokory :)

Robert Blaszczak said...

Dzięki rj oraz arczi. W kwestii etyki to chodziło tutaj o to, że było umówione z ludźmi dookoła, że każdy ma swojego zawodnika, o którego wcześniej poproszono rzeczników prasowych poszczególnych klubów. Choć mix-zone, tym razem każdy chciał mieć jakiegoś exclusive'a dla siebie. Nie ja to wymyśliłem, ale jacyś starsi dziennikarze puścili słowo. Tym niemniej, dzięki za miłe słowa!