Mieszkam w Anglii, ale sprawa, choć lokalna, dotarła do mnie z Polski. Najpierw poprzez Warszawę, a następnie Kraków. Wśród angielskich znajomych temat kontrowersji wokół wypowiedzi Alana Pardew podczas niedzielnego "Match of the Day 2" w żaden sposób nie jest ciekawy. BBC, zgodnie ze swoją polityką informowania o wszystkich skargach złożonych na korporację, opublikowała oficjalne przeprosiny za określenia walki o piłkę mianem "gwałtu". Dopiero wówczas, w poniedziałkowe popołudnie, o sprawie napisały wszystkie angielskie media. A dalej sprawa była tylko wyolbrzymiana.
Powiedzieć, że "nas zgwałcili" w kontekście futbolowej rywalizacji to rzecz absolutnie normalna w Anglii, acz potoczna. Przegrywasz do przerwy 0:3, a drużyna przeciwna z defensywy robi ser szwajcarski : "oni gwałcą nas!" - ktoś w końcu krzyknie, aby uzmysłowić kolegom z zespołu, że to najwyższy czas wziąć się w garść i zacząć walczyć, grać lepiej, etc.
Nie bronię określania "gwałtu", ale Anglia to w jakiś sposób kraj politycznie 'ponad-poprawny'. Te 35 osób, które złożyło skargę, jest promilem widzów MotD2. Zakładam się, że na 99 procent byli to członkowie tak protestującej "Rape Crisis England and Wales" - ich grupa na samym facebooku liczy prawie półtora tysiąca członków. Wystarczyło napisać do nich wiadomość, aby kilka, lub 35, osób zareagowało... Fani piłki nożnej (kobiety bądź mężczyźni) piłkarskie określenie "gwałtu" znało wcześniej.
Co więcej, gdyby o sprawie nie napisało samo BBC to nikt by się nie zorientował, że wypowiedź Pardew wywołała jakieś kontrowersje. Dopiero po opublikowaniu oświadczenia, pozostałe angielskie gazety wrzuciły informacje na swoje strony internetowe. Dzień później, we wtorek, poszło to do druku - po 40 godzinach od kontrowersji na antenie. Jakoś strasznie problem wyolbrzymił w Polsce Onet. De facto, w ten właśnie sposób dowiedziałem się o sprawie.
Są duże szanse, aby Alan Pardew nadal pojawiała się w "MotD", choć i tak nie bywał tam często. Jonathan Ross, po żenującej aferze wespół z Russellem Brandem, i ponad 1500 zażaleniach, utrzymał pracę w BBC. Inna sprawa, że British Broadcasting Corporation niedawno wyrzuciła na bruk córkę baronowej Thatcher, Caroline. Intencje miała dobre, ale nie wszystkim podobało się metaforyczne porównanie/opis czarnoskórego tenisisty z maskotką, podobno nacechowaną rasizmem. Nie przeszkodziło to massmediom przez kolejne kilka dni powtarzać jakże obraźliwego słowa "golliwog" - w celach informacyjnych rzecz jasna.
No comments:
Post a Comment