2 Mar 2009

Literówka

Roque Santa Cruz spokojnie mógłby być uznanym bohaterem dzisiejszej potyczki z Hull City. Jego Blackburn Rovers wygrało 2:1, a Paragwajczyk był motorem napędowym wszystkich ataków gości z Lancashire. Sęk w tym, że widzowie na KC Stadium widzieli snajpera grającego z numerem 9 i napisem "SATNA CRUZ".

Wpadka specjalistom od sprzętu w drużynie Rovers nie zdarzyła się po raz pierwszy. Jak sięgam pamięcią, niedawno David Bentley mógł się przekonać, że przeliterowanie jego nazwiska okazało się dla kogoś zbyt trudnym zadaniem. Zrobiłem mały internetowy research i znalazłem więcej pomyłek, z wielbłądem w godle Crystal Palace w roli głównej.

Link 1
Link 2

Nikt już nie może wygrać mistrzostwa Anglii, a jedynie Manchester United, w przypływie jakiegoś wielkiego odpływu mocy i energii, może je przegrać. Choć podopieczni SAF-a w ten weekend ligowo nie grali, to wszyscy rywale podłożyli im się niemalże perfekcyjnie. Liverpool przegrał tam, gdzie Chelsea wygrała 5:0, Aston Villa wypluła dwie bramki przeciwko outsiderom, a Arsenal znowu (znowu!?) bezbramkowi zremisował. Tylko ta okropna Chelsea, a w zasadzie Frank Lampard, uciułała trzy punkty w doliczonym czasie gry przeciwko zespołowi, którzy nigdy nie wygrał z zespołem z Wielkiej Czwórki. Ale zaraz, przecież G4 zaraz i tak nie będzie! Choć wierzyć mi się w to nie chce, kiedy widzę, że Martin O'Neill gra tylko jednym garniturem, choć sam cały czas nosi bluzę rugby.

Po tym perfekcyjnym weekendzie, United idzie na perfekcyjny sezon, choć z pewnością bardziej żałują teraz porażki w Monako kilka miesięcy temu. Wygrane z Portsmouth, Quito oraz Tottenhamem dały piłkarzom z Manchesteru już trzy trofea w tym sezonie, a mamy dopiero początek marca. Na szczęście, wygranie pozostałych rozgrywek może być tylko trudniejsze. W Pucharze Anglii United jedzie zmierzyć się z Fulham na Craven Cottage. A tam gospodarze są niesamowici w tym sezonie i walczą niemalże jak Polacy na Jasnej Górze. W Lidze Mistrzów na drodze "Czerwonych Diabłów" stoi José Mourinho, a on już wie jak wygrywać z klasą na Old Trafford. Natomiast w Premier League przed ManUtd trudne przeprawy u siebie z Liverpoolem, Aston Villą, Tottenhamem, Man City oraz Arsenalem. I tak łatwo, jak z Chelsea, już nie będzie.

Jest jeden gość, który po finale Pucharu Ligi na Wembley będzie znowu lamentował pod nosem. Figurował w składach United na wszystkie pucharowe finały, a nie zagrał nawet minuty. Nie dostanie też medalu za ligowe mistrzostwo, bowiem znowu nie zagra wymaganych dziesięciu meczów. Być tak blisko tych tryumfów, a zarazem tak daleko, choć nadal mu wypominają gola straconego z dwustu metrów przeciwko Portoryko. Tomasz Kuszczak mógł bronić dziś przeciwko Tottenhamowi, ale pogrążył go ostatni występ przeciwko Blackburn tydzień temu. Szczerze uważam, że chyba skończyła się wówczas jego kariera na Old Trafford, a dzisiejszy występ Bena Fostera w pierwszym składzie tylko to potwierdza.

Chelsea nadal cierpi z powodu przedsezonowego przygotowania Luiza Felipe Scolariego. Właściwie, braku jakiegokolwiek. Jeżeli jest 60. minuta meczu to możecie być pewni, że piłkarze "the Blues" zaczną umierać na boisku. Umierać z wycieńczenia. W środę byłem na meczu z Juventusem i wysoko na East Standzie czułem jak gracze w niebieskich trykotach ciężko sapią próbując złapać tchnienie. A Włosi raz po raz atakowali, stratę gola zaklinałem conajmniej kilkakrotnie. Dlatego zadziwiło mnie nie trafienie Oliviera Kapo (pamiętacie jak oddał swojego Merola dla juniora po spadku Birmingham City do Championship?), a odpowiedź w końcówce Lamparda. Strasznie nienawidzę tego tłumionego w sobie uczucia, że za każdym razem, kiedy strzela bramkę, myślę o tych 150 tysiącach funtów, które zarazem zarabia tygodniowo. Niech historia oceni moralność tych pieniędzy.

Nie trzeba być z Baker Street, aby dostrzec, że mało się dzieje ostatnio na tym blogu. Proszę mi wybaczyć, ale postawiłem sobie kilka ambitnych celów na uczelni, z którymi chcę się wywiązać przed Wielkanocną przerwą. Dlatego zaczytany jestem w temacie lustracji oraz wpływu WTO na rozwój krajów tego świata. W obu zagadnieniach, nadal niejasnym jest, kto jest zwycięzcą, a kto przegranym współczesnych przemian. Futbol przy tym wydaje się banalnie prosty.

5 comments:

Unknown said...

Ja tylko podrzucam linka gdzie też opisali takie sytuację z literówkami .

http://www.lfc.pl/index.php?id=29603

Robert Blaszczak said...

Dzięki za linka! Fajnie, że ktoś jeszcze się tym zainteresował, sytuacja bardzo ciekawa i... typowo angielska. Nie znalazłem żadnych przypadków pomyłki poza Premier League... ;>

Anonymous said...

Ja widziałem kiedyś w Polsce, dotyczącą zawodnika zagranicznego i to dość sporą (nazwisko, którego nie mogę sobie przypomnieć było skomplikowane, ale wyczyn 'kitmana' doprowadził do tego, że rzeczą niemożliwą było przeczytanie co jest na plecach rzeczonego zawodnika;)

Miło widzieć powrót do blogowania Robert, czekam na kolejne wpisy!;]

Unknown said...

W kwestii trzymania się faktów - Tomek Kuszczak puścił bramkę w meczu z Kolumbią, a nie Portoryko.

Robert Blaszczak said...

e tam, przeciwko San Salwador i z trzystu, a nie dwustu metrów ;-)