12 Aug 2010

Chelsea zmierza do Ligi Europy

„Trzech, czterech, a może i nawet pięciu młodych piłkarzy, którzy zagrali przeciwko Crystal Palace, zobaczymy w kadrze w nadchodzącym sezonie. Mamy naprawdę wielu młodych zawodników gotowych do gry w lidze angielskiej w barwach naszego zespołu”
Tak na moje pytanie odpowiedział Carlo Ancelotti niespełna miesiąc temu, kiedy Chelsea rozpoczęła przygotowania do startującego w nadchodzącą sobotę sezonu.

Dla przypomnienia, wymienieni poniżej piłkarze wystąpili w tym meczu i było to de facto jedyne przedsezonowe zwycięstwo, po którym nastała zawstydzająca seria czterech porażek z rzędów.
Cech (Turnbull 31, Hilario 60) - Bruma (Chalobah 76), Alex (Cork 60), Van Aanholt, Bertrand – Mikel - Essien (Clifford 60), Matić (Kaby 76) - McEachran (Lalković 60) - di Santo (Sinclair 60), Sturridge (Tore 76)
Obawiam się, że Ancelotti albo był naiwny, albo już wówczas mijał się z prawdą, by słowami przykryć braki filozofii kadrowej. Pozbywając się z klubu doświadczonych Ballacka, Deco, Bellettiego czy choćby ostatnio Ricardo Carvalho, przez dwa miesiące Włoch podkreślał rolę młodych piłkarzy w przyszłości klubu. Niespodziewanie jednak, tuż przed prestiżowym meczem o Tarczę Wspólnoty, Ancelotti zaznaczył, że to jednak doświadczenie i wiek będą kluczem do sukcesu. Logiczne?

Minęły cztery lata odkąd Roman Abramowicz przekroczył barierę 30 milionów funtów sprowadzając na Stamford Bridge swojego przyjaciela Szewczenkę. Od tamtego transferu,Chelsea mogła zdawać się być znacznie bardziej pasywna na rynku transferowym. Sęk w tym, że pod tym widocznym dla mediów i kibiców płaszczykiem kryje się najdroższa na Wyspach akademia, do której sprowadza się uczniów za miliony funtów, by następnie opłacać ich lepiej, aniżeli jakakolwiek inna szkółka w Anglii. Gaże nastoletni adeptów futbolu w Cobham są bowiem porównywalne z profesjonalnymi kontraktami doświadczonych graczy w League One.

Stoke City jest bliskie pobicia swojego rekordu transferowego, sprowadzając na Britannia Stadium Kenwyna Jonesa za prawie sześć milionów funtów. Miesiąc temu, Chelsea kupiła Tomáša Kalasa, obrońcę reprezentacji Czech U-17, za 5.2 miliona funtów by natychmiast wypożyczyć go do macierzystej Sigmy Ołomuniec i nie zobaczyć przez kolejny rok. A potem? Zapewne powtórzy los wypożyczonych Ryana Bertranda i Jacka Corka: pomimo młodego wieku mają na swoim koncie sporo występów w seniorskiej piłce i nie raz udowodnili będąc na wypożyczeniu, że są świetnym materiałem na piłkarzy najwyższej klasy. Jak będzie przebiegać kariera Kalasa? Rok na wypożyczeniu w Czechach, kolejny rok na wypożyczeniu w angielskiej League One, potem kolejny rok w Championship, by za trzy lata odejść za marne grosze do beniaminka Premier League bądź solidnej drużyny z zaplecza. Czy ktoś weźmie odpowiedzialność za stracony talent i miliony funtów? Przykład Scotta Sinclaira pokazuje, że nie. Jakiś trener z Akademii powie, że piłkarz X rozwijał się wolniej niż się spodziewaliśmy i jego jakość nie predysponuje go, by bronić barw klubu – fajne sformułowanie by uspokoić obawy kibiców.

Chelsea FC ma tak dużo juniorów pod opieką, że na wypożyczenie pośle każdego młodego piłkarza, po którego zgłosi się jakikolwiek klub. A kluby będą pytać tylko o bardziej utalentowanych juniorów. Bramkarz Taylor, wspomniani Bertrand, Cork oraz Kalas, a także Gordon i Philliskirk są już w nowych klubach, mimo że właściwa „fala” wypożyczeń zaczyna się dopiero we wrześniu i październiku. Kolejka ustawia się po Brumę, van Aanholt i Clifforda, by wymienić tylko kilku. Nic więc dziwnego, że na jesieni Ancelotti będzie miał wymówkę, by po raz kolejny wystawić na boisko drewnianego Kalou bądź łatać lewą obronę Ferreirą, kiedy w obwodzie pozostają juniorzy, których nawet przedstawiciele League One nie chcą.

Jeżeli więc zapomnimy o Akademii Chelsea, na którą i tak nie ma co liczyć, seniorska kadra Chelsea wygląda coraz ubożej. Częściej kontuzje łapie Petra Cecha, regres formy Johna Terry'ego jest aż nadto widoczny, Ashley Cole wydaje się grać za zasługi, John Obi Mikel nie jest nawet blisko by dołączyć do najlepszych defensywnych pomocników globu, a nie wiadomo jak długo wytrzyma Michael Essien zanim znowu złapie kontuzję grając na piachu w Afryce. Anelka nadal się nie nauczył, że napastnik powinien być w polu karnym, a ciągłej obecność Kalou w składzie nie potrafię wyjaśnić w żaden logiczny sposób. Można odnieść wrażenie, że kadrą rządzi mafia starszych piłkarzy, którzy dobrze się bawią w swoim gronie i niechętnie widzą zmiany bądź nieopierzonych dzieciaków, którzy mogliby rzucić im wyzwanie. Ancelotti pokazał w Juve i Milanie, że w takim środowisku czuje się równie komfortowo.

Gdzie jest więc Chelsea na chwilę obecną? Daleko od obrony tytułu mistrzowskiego oraz upragnionego tryumfu w Lidze Mistrzów. Bardzo daleko. Bez wyraźnych wzmocnień kadrowych bądź zaufania talentom z Akademii, Chelsea będzie rywalizować w Lidze Europy: zacznie od odpadnięcia w fazie grupowej LM w tym roku, by za rok nie załapać się do pierwszej czwórki ligi angielskiej.

Po dublecie 2009/2010, największym sukcesie w historii klubu z zachodniego Londynu, nadchodzący sezon może się odbić wielką czkawką. Jeżeli zarząd Chelsea liczy, że Ancelotti „zrobi Milan” i pociągnie ten coraz węższy oraz starszy wózek z trzydziestoparoletnimi piłkarzami, konsekwencje dla kibiców będą bardzo rozczarowujące.

Od autora: Polecam również polemikę do powyższego wpisu autorstwa Michała Zachodnego.

Artykuł został również opublikowany na łamach iGol.pl i można go przeczytać tutaj.

1 comment:

Michał Zachodny said...

http://ktbffh.blox.pl/2010/08/Drogi-Robercie-Uwierz-ze-dawno-nic-mnie-tak-nie.html

Do przeczytania, Robert:)