6 Oct 2008

Powrót do akademii

Stęskniłem się za uczelnianymi murami. Od ostatnich zajęć minęło ponad cztery miesiące, więc czasu aż nadto. Już się nie mogę doczekać, kiedy na nowo zaczniemy dyskutować i wspólnie się uczyć. O Marksistach we współczesnym świecie, o przyszłości kapitalizmu, o naturze ekonomii, o filozofiach sprawowania rządów, o erze konsumentów, o wyborczych szansach Konserwatystów, etc. Mógłbym tak wymieniać i wymieniać...

Fajnie, jakby udało się utrzymać ten intelektualny czar. Po raz pierwszy naprawdę brakowało mi nie spotykania znajomych twarzy, ale nauki, książek oraz rozmów o sprawach przeszłych, przyszłych i bieżących. Mam odwagę pisać te słowa, choć zdaję sobie sprawę, iż za kilka dni mogę zacząć przeklinać je, siedząc nad wielkimi księgami politycznych oraz międzynarodowych mądrości. Jeśli nawet tak się zdarzy, miło było, choć przez chwilę, czuć powiew tej świeżości umysłu.

Trudno mi powiedzieć, czy moja dziennikarska pasja ucierpi z powodu tej akademickiej. Czasami czuję się, jakby o moje względy walczyły dwie kochanki, a ja nie potrafił się zdecydować, którą wybrać. Oj, typowy żywot spod znaku Bliźniąt. I będę starał się flirtować z obiema tak długo, jak sytuacja na to pozwala.

I jeszcze anegdota. Claude Moraes to, jak się można domyślić, londyński eurodeputowany do Parlamentu Europejskiego. W jednym z ostatnich wywiadów sprzeciwił się poparciu Wielkiej Brytanii dla zamykania włoskich granic przed Romami oraz idei wprowadzenia egzaminów z języka angielskiego przed otrzymaniem wiz na pracę w Zjednoczonym Królestwie. Próby te nazwał hipokrytycznymi. „W Hiszpanii, największą wspólną imigrantów są Brytyjczycy. Są oni także najmniej zintegrowani z nowym krajem, większość po hiszpańsku mówi słabo lub wcale”. Ot, ciekawostka.

No comments: