18 Sept 2010

Wilshere w świecie wielkiej piłki

Kiedy po raz pierwszy wystartowały rozgrywki angielskiej Premier League, Jack Wilshere miał zaledwie kilka miesięcy. 18 lat później jest jednym z największych talentów ligi.


Wilshere to dla Arsenalu perfekcyjny wychowanek. Urodził się i mieszka niespełna pół godziny drogi samochodem od ośrodka treningowego „Kanonierów”, a w klubowej akademii podnosi swoje umiejętności od 10. roku życia. Teraz, pod nieobecność znacznie bardziej ogranych kolegów, regularnie występuje w pierwszym składzie i wzorowo wywiązuje się ze swoich obowiązków.

W środowy wieczór Wilshere zaliczył swój pierwszy start od pierwszej minuty w Lidze Mistrzów, gdzie Arsenal zaczął z bardzo wysokiego pułapu. Zwycięstwo 6:0 nad Bragą przyszło łatwo, a podopieczni Arsène'a Wengera pokazali swój olbrzymi potencjał w ofensywie.

- Wydaje mi się, że mecz z Bragą był perfekcyjny. To była bardzo otwarta gra, w której potrafiliśmy pokazać, że możemy strzelać dużo goli - mówi Wilshere. - Ale równie ważne, że zachowaliśmy czyste konto i nie popełnialiśmy błędów w defensywie.

Wilshere wystąpił w większość spotkań Arsenalu w tym sezonie. Z jednej strony jest to wynikiem jego świetnej formy, ale też kontuzji kolegów z zespołu: Robina van Persiego, Aarona Ramsey'a, Abou Diaby'ego oraz Theo Walcotta. Pomimo ich nieobecność, młody Anglik zdaje się nie mieć problemów z odnalezieniem na boisku.

- Świetnie gra mi się z Alexem (Songiem - przyp. rb), który jest na pozycji holding midfelder oraz z Cesc'iem (Fàbregasem - przyp. rb), który doskonale prowadzi grę z przodu i rozwija nasze akcje. Kiedy jest się u boku Cesca Fàbregasa, gra wydaje się łatwiejsza. Podczas meczu, dużo do mnie mówi i pomaga. Podobnie Alex Song, który nas wspiera w środku pola i zabezpiecza tyły. Wszyscy się właściwie przemieszczamy po boisku, dlatego i gra nam dobrze idzie.
Środowy wynik ze Sportingiem Bragą wysyła wiadomość do rywali w LM, że Arsenal rywalizację od samego początku traktuje poważnie. Z drugiej strony, klub z północnego Londynu nie wygrał żadnego trofeum od pięciu lat i nad menadżerem zaczynają się zbierać czarne chmury.

- W tym roku jesteśmy wreszcie gotowi, aby w końcu wygrać te rozgrywki. Czujemy to. Zwłaszcza, że finał jest na Wembley - z wiarą mówi Wilshere. - Musimy najpierw przejść przez fazę grupową, a potem zobaczymy, co się stanie. Zaczęliśmy Ligę Mistrzów bardzo dobrze i mam nadzieję, że uda się tę formę potrzymać także w lidze. Dlatego też nie mogę się doczekać sobotniego meczu z Sunderlandem, by się o tym przekonać.

Doskonałe asysta piętką do Marouane Chamakha otworzyła drogę dla Marokańczyka do trzeciej bramki „Kanonierów” w środowym meczu. Błysk geniuszu młodego Anglika?

- Wydaje się, że tutaj rolę odegrał instynkt - przyznaje 18-latek. - Liczy się jednak nie tylko dobre podanie, ale i wykończenie akcji przez Chamakha.

W drugiej połowie minionego sezonu, Wilshere został wypożyczony do Boltonu, gdzie pod okiem Owena Coyle'a rozegrał 14 spotkań, zaliczając swoje debiutowe trafienie w Premier League na Upton Park. Przed minionym sezonem, Anglik odrzucił jednak ofertę ponownego wypożyczenia tłumacząc, że gotów jest do walki o miejsce w Arsenalu.

- Czas w Boltonie był perfekcyjnie spędzony - przyznaje Wilshere. - Występowałem w Premier League, miałem możliwość gry. W Arsenalu nie mogłem wówczas na to liczyć. Musiałem pójść na wypożyczenie, aby zaliczyć te kilka występów i zdobyć doświadczenie. Teraz jednak jestem gotowy by walczyć o miejsce w pierwszym składzie Arsenalu i zrobić wszystko, co w mojej mocy.
W sierpniu pomocnik Arsenalu po raz pierwszy wystąpił w reprezentacji Anglii. Choć nie pobił rekordu Theo Walcotta i nie został najmłodszym w historii piłkarzem w kadrze „Trzech Lwów”, wielu i tak stawia na niego jako przyszłość narodowej piłki i szansę na szybkie zatarcie niemiłych wspomnień o przygodzie Anglii w RPA. Piłkarz jednak w przyszłość woli nie wybiegać, docenia obecną chwilę i na niej się skupia mówiąc skromnie, że „dobrze jest grać regularnie i powoli wdzierać się do podstawowej jedenastki tak w klubie, jak i kadrze”.

Wielka kariera otwiera się przed Jackiem Wilsherem.

No comments: