Wszyscy wpadli w jakiś szał podsumowań. Wiem, że to modne, ale w piłkarskim światku bez sensu. Może i media wszędzie próbują zapchać programowe ramy i gazetowe łamy podobnymi bzdetami, ale czy podsumowujecie kalendarzowy rok także na przełomie czerwca i lipca?
Jestem wyznawcą filozofii Nicka Hornby'ego o latach mierzonych w sezonach piłkarskich. Dla mnie Nowy Rok to tylko półmetek wszelkich zmagań: akademickich, naukowych, sportowych, zawodowych, et cetera. Nakreślcie swoje priorytety i oceńcie, kiedy faktycznie wszystko się kończy i zaczyna.
Możemy w tym momencie roku, opierając się nabytą wiedzą, zdecydować się na proroczą próbę odgadnięcia kolejnych losów w dziedzinie, którą jesteśmy zainteresowani. Wszak przed sezonem nie wiedzieliśmy, jak np. w północnym Londynie odnajdzie się Luca Modrić, ani czy Hull zostanie najszybszym spadkowiczem z Premier League. Odpowiedzi na większość przedsezonowych zagadek już dostaliśmy. Teraz pora mieć odwagę, opracować je i nakreślić scenariusze wydarzeń znacznie bliższe rzeczywistości, aniżeli te wyROKowane pięć miesięcy temu.
Dlaczego wszyscy, acz głównie dziennikarze, podsumowują piłkarski rok już teraz, choć sezon w pełni? Czy to nie jest droga na łatwiznę? Banalnie prosto jest być cwaniakiem, który spojrzy w przeszłość i napisze, że było tak, tak i siak. Kolejny tekst, niczym średniowieczna pańszczyzna, odwalona. Brawo! Wszak w większości lig teoretycznie nic się nie dzieje, a konsumpcyjny lud potrzebuje produktów, które rozumie: ma być prosto i mają pisać o czymś, o czym już słyszeli, aby tylko móc zrozumieć. Wilki syte, owce całe, tylko chyba ja patrzę na to z zażenowaniem.
Mogę mnożyć i potęgować pytania, na które nikt w podsumowaniach AD 2008 nie odpowie, chociaż dotyczą tego roku.
W piłce nożnej czas podsumowań to koniec sezonów ligowych, bądź finał międzynarodowych rozgrywek. Zaznaczę: KONIEC, FINAŁ. Specyficzne słowa konkretnie oznaczające punkt na osi czasu. Wtedy można wyciągnąć jakieś konkluzje, ocenić wszystkie wydarzenia na skali od startu do mety, pokazać kto kryzys przezwyciężył, a komu ta sztuka się nie udała. Wszystkie plebiscyty z nagrodami wręczanymi w grudniu, są po prostu bez sensu. Olimpijskie medale też są przyznawane po biegach eliminacyjnych lub za minione Igrzyska? Podsumowujące nagrody miałyby jakąkolwiek wiarygodność, jeżeli wręczano by je miesiąc-dwa po zakończeniu sezonu, kiedy faktycznie można ocenić zwycięzców i przegranych.
Idąc tym wątkiem, niezłą robotę wykonują ludzie z centrali Barclays Premier League. Nagrody dla najlepszych nie są wręczane w grudniu, ale tuż przed końcem sezonu. Tytuł bohatera sezonu faktycznie coś znaczy, a miano postaci roku jest jedynie towarzyskim upominkiem salonów. Często dla najfajniejszych, nie najlepszych.
Wszystkim, którzy widzą świat poza piłką nożną oraz innymi dyscyplinami jesień-wiosna, życzę udanego roku, abyście z uśmiechem i podniesioną głową dawali sobie radę z bolączkami życia codziennego, znajdując wszelkie radości poukrywane tu i ówdzie.
Wszystkim innym, wstrzymajcie radość i dalej mocno trzymajcie kciuki, bowiem sportowa rywalizacja jeszcze trwa. A powodzenia w niej, życzę zawsze.