22 Jun 2008

ag-nee-ESH-ka w Eastbourne


Skończył się właśnie międzynarodowy turniej tenisa kobiet w Eastbourne i kiedy piszę te słowa, na korcie centralnym Cara Black oraz Liezel Huber odbierają gratulacje za zwycięstwo w turnieju deblowym. Interesujący i szybki mecz, ale szczerze nie mogłem się skupić na jego przebiegu, mając cały czas przed oczami ostatnią piłkę finału singla kobiet. Dawno tego nie czułem!

Nie docierało do mnie przez dłuższą chwilę, że Agnieszka Radwańska ten mecz wygrała. Czekałem na kolejne przełamania, serwisy, piłki meczowe, emocje oraz niepewność... Ku mojemu zaskoczeniu „Isia” wybuchła radością, a potężny dreszcz emocji przeszył moje plecy dopiero, kiedy zielona piłeczka poleciała wysoko, hen w górę. Dawno tego nie czułem!

Pomeczowa konferencja prasowa także okazała się miłą niespodzianką. Nie tylko zawodnicy, ale i dziennikarze, rozgrzewają się przed Wimbledonem, dlatego na turnieju w Eastbourne pojawili się reprezentanci prasy z wielu zakątków Europy. Słowa uznania wobec dojrzale grającej tenisistki, liczne pytania o Polskę oraz gratulacje. W pressroomie dopytywanie się o jej pseudonim, o innych polskich tenisistów, o przeliterowanie tego i tamtego. Wspominając Magdalenę Grzybowską, co bardziej wiekowi żurnaliści przytakiwali nawet potwierdzająco głową, iż takowa osoba na kortach kiedyś bywała. Takiego uczucia, dziennikarsko i patriotycznie, nie przeżyłem jeszcze nigdy!

Trudno się dziwić, iż zawodniczki podzieliły widownię sympatią i były równie wspierane. Polka wraz z Nadią Petrovą zaserwowały (adekwatne słówko) pasjonujący mecz, który zasłużenie stał się finałem ciekawego turnieju. Faktem jednak jest, iż w każdym wymiarze odbywał się w cieniu Wimbledonu. Od początku imprezy i All-Access Hours w poniedziałek, większość pytań, na które odpowiadały rozstawione zawodniczki, dotyczyły oszczędzania sił na londyńskie korty. Kuzniecowa odpadła? "Szkoda, ale przynajmniej będę miała kilka dni więcej na odpoczynek” – powiedziała Rosjanka po przegranym meczu z 17-nastoletnią Caroline Wozniacki. Dunka podobno od urodzenia jest trilengualna, niestety nie miałem okazji ją o to zapytać, a rozchodzi się także i o język polski.

Kolejną zależnością Eastbourne do Wimbledonu, jest data imprezy, która wpasowuje się w kalendarz kobiecego tenisa jako naturalna rozgrzewka przed najstarszymi rozgrywkami świata. Położenie także geograficzne to ukłon w stronę tych, którzy już na teraz zarezerwowali hotele w stolicy Wielkiej Brytanii. Do pięknie położonego Eastbourne można się dostać samochodem w godzinę, a pociągiem – półtorej. A pojechać warto, nie tylko dla na tenisowego festiwalu, ale i nadmorskiego charakteru miejsca oraz ciekawej wiktoriańskiej zabudowy.

Czy Radwańska wygrała więc turniej drugiej kategorii, który dla wielu jest sub-wimbledońską sesją treningową? Tak. Potwierdza to nawet status turnieju Tier II, czyli drugiego szczebla oraz pula nagród. Szczerze i na spokojnie, nie oczekujmy jednak od Polki, aby od razu wygrywała na Flushing Meadows czy Roland Garros, jak miało to już miejsce w jej juniorskiej karierze. Agnieszka jest dopiero od trzech lat w profesjonalnym sporcie, a już stała się najlepszą Polką w historii. Ma realne szanse wkrótce wskoczyć do pierwszej 10. na świecie, a na kortach wygrała już grubo ponad milion dolarów. Zapytałem ją o to dziś, ale szczerze przyznała, że związanej z tym presji już nie czuje. Jak to zrozumieć?
"Po wygraniu juniorskiego Wimbledonu trochę to trwało, zanim oswoiłam się z wszystkimi tymi myślami. Ale teraz już wiem, o co gram.
Najbardziej zapadła mi dziś w pamięć odpowiedź na pytanie czy wolałaby wygrać Wimbledon czy być multimilionerem.
"Jeżeli dobrze liczę, to wygrywając Wimbledon można zarobić te pieniądze. Lepiej więc wygrać Wimbledon!
Krakowski sport w indywidualnym wydaniu przynosi kibicom coraz więcej radości. Robert Kubica po GP Montréalu nie jest już dla imperialistycznego świata Zachodu solidnym, aczkolwiek „zwykłym” kierowcą F1, a Agnieszka Radwańska otworzyła oczy Brytyjczykom, iż Polskę mogą tutaj reprezentować nie tylko imigranci. Niedługo nadchodzą eliminacje Ligi Mistrzów i kto wie, może dawna stolica Polaków znowu o sobie przypomni na sportowej mapie Europy?

Uwielbiam imprezy sportowe. Pressroomy, rzecznicy mówiący kiedy kto jest dostępny, dziennikarzy klnących na deadline’y oraz zapach darmowej kawy klasy B. Pamiętam, że przed Euro pisał o tym Rafał Stec, a niedawno suplement dołączył Michał Pol. Eastbourne może turniejem Wielkiego Szlema nie było, ale zawsze fajnie jest poczuć tą atmosferę sportowego święta zwieńczonego zwycięstwem Polki. Sobie, jej i wszystkim innym takich okazji życzę jak najwięcej.

Na koniec ciekawostka z oficjalnego przewodnika po 2008 Sony Ericsson WTA Tour:
ag-nee-ESH-ka rad-VAN-ska
(pisownia oryginalna)